BraNŻOWY PRZEGLĄD NAUKI 

Odcinek 10

Guerreiro, M. Y. R., Belladonna, F. G., Monteiro, L. P. B., Lima, C. ., Silva, E. J. N. ., & Brandão, J. M. . (2020). The influence of the addition of surfactants to sodium hypochlorite on the removal of hard tissue debris. International Endodontic Journal.

doi:10.1111/iej.13307 

 

Badanie skupiające się na wpływie dodawanych środków powierzchniowo czynnych (surfaktantów) do podchlorynu sodu na oczyszczanie resztek tkanek twardych. Resztki te powstają podczas oczyszczania mechanicznego kanałów i kumulują się w przewężeniach, nierównościach i odgałęzieniach kanałów. Są niepożądanym efektem ubocznym, szczególnie, że mogą zawierać w sobie bakterie. Z kolei kompresja tych resztek znacząco utrudnia penetrację środków płuczących, co może skutkować długofalowym niepowodzeniem leczenia.

Jednym z najbardziej powszechnych i skutecznych preparatów do płukania jest podchloryn sodu – ma świetne właściwości do rozpuszczania tkanek oraz silne właściwości przeciwbakteryjne. Dodawanie do niego surfaktantów jeszcze dalej polepszają jego właściwości, a dzięki zmniejszeniu napięcia powierzchniowego, podchloryn efektywniej penetruje w mniejsze kanaliki. Jako ostatnie płukanie zalecane jest płukanie podchlorynem sodu, po którym następuje płukanie EDTA 17%.

W badaniu porównuje się skuteczność stosowania chlorków benzalkoniowych i polisorbatu 80 jako surfaktantów w oczyszczeniu resztek tkanek twardych (RTT) w kanałach mezjalnych trzonowców w żuchwie. Zakłada się, że usunięcie RTT z kanałów jest bardziej istotne niż pozbycie się warstwy mazistej, ponieważ stanowią barierę dla efektywności środków do irygacji kanałów.

Wyniki badania pokazują, że wszystkie preparaty były podobnie skuteczne w usuwaniu RTT. Jednocześnie nie stwierdzono różnicy w skuteczności usunięcia warstwy mazistej w poszczególnych próbach, wbrew wynikom wcześniejszych badań. Jako powód doszukuje się niewłaściwie dobraną metodologię do poprzednich badań.

Przypomina się, że według badań skuteczność usuwania RTT jest zależna od umiejscowienia końcówki igły w kanale. Najlepszy efekt osiąga się przy około 1mm od długości roboczej, z istotną różnicą w porównaniu dla 5mm od długości roboczej. Ważny jest też sposób przepływu. Przepływ ciągły, laminarny, pozwala na lepszą penetrację środka płuczącego, z kolei przepływ nierównomierny, o zmieniającym się ciśnieniu, lepiej usuwa resztki.

Końcowe przepłukanie EDTA 17% znacząco zmniejszyło resztki tkanek twardych we wszystkich próbach, podobnie korzystny efekt uzyskano pod kątem eliminacji warstwy mazistej.

Abstrakt – https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1111/iej.13307

Avila-Ortiz, G., Gubler, M., Romero-Bustillos, M., Nicholas, C. L., Zimmerman, M. B., & Barwacz, C. A. (2020). Efficacy of Alveolar Ridge Preservation: A Randomized Controlled Trial. Journal of Dental Research, 002203452090566.

doi:10.1177/0022034520905660 

Badanie skupiające się na porównaniu skuteczności metody zachowania wyrostka zębodołowego (Alveolar Ridge Preservation – ARP), a pozostawienia zębodołu do samoistnego gojenia.

Podczas gojenia się zębodołu, naturalnie zachodzące procesy prowadzą zawsze do zaniku kości wyrostka w pewnym stopniu. Jest to szczególnie niepożądane, jeśli planujemy uzupełnienie braku w miejscu po usunięciu, np. za pomocą implantu. Stąd też pomysł stosowania metod zachowania wyrostka zębodołowego. Pierwsze opisanie takiej metody miało miejsce już w 1974 roku przez Osburna i od tego czasu powstało wiele jej odmian.
Głównie opiera się na zastosowaniu materiałów kościozastępczych (głównie ksenograftów) w miejscu poekstrakcyjnym, jednak pomimo dobrej skuteczności, wyniki stosowania tej metody bardzo różniły się między sobą w zależności od miejsca zatosowania i nie pozabiegały całkowicie zanikowi.

W przypadku tego badania, uwzględniono tylko pacjentów z nienaruszoną blaszką kostną (bez dehiscencji i fenestracji), a jako ARP zastosowano allograft, w stosunku 70% FDBA (freeze-dried bone allograft) i 30% DFDBA (femineralized freeze-dried bone allograft), który następnie przykryto nierozpuszczalną membraną z gęsto utkanego teflonu. Allograft został umieszczony do poziomu wyrostka, a membrana ustabilizowana szwami krzyżowymi.

Szwy zostały usunięte po 1 tygodniu, membrana wyjęta po 4 tygodniach, a ponowna ocena wolumetryczna wyrostka wykonana po 14 tygodniach od usunięcia zęba.

Wynikiem badania była obserwacja, że w próbie kontrolnej zanik kości był niemal dwukrotnie większy, a wszystkie wymiary wyrostka były na korzyść zastosowania ARP. W przypadku próby kontrolnej, główne różnice pod kątem zaniku były widoczne w części szczytowej i policzkowej wyrostka. Nie zaobserwowano jednocześnie istotnej statystycznie różnicy pod kątem zaniku tkanek miękkich. Nie wykazano różnic od strony odczuć pacjenta w okresie gojenia.

Oceniano również możliwość wszczepiania implantu w miejsce poekstrakcyjne. Było to możliwe w 100% przypadków, jednak w próbie kontrolnej w 48.1% wymagało augmentacji kości, a w grupie z ARP w 11.5% przypadków.

Ważnym wynikiem jest wartość grubości blaszki przedsionkowej, poniżej której występuje ponad 10% zaniku kości wyrostka. Dla próby kontrolnej był to 1mm, a dla grupy ARP 0.6mm.

Od siebie mogę dodać, że chociaż metody zachowania wyrostka zębodołowego dają bardzo dobre efekty, to należy odpowiednio je dobrać do sytuacji klinicznej pacjenta. Spadek konieczności augmentacji przy implantacji z 48,1% do 11,5% jest bardzo duży, jednak samo zachowanie wyrostka zębodołowego to już jest augmentacja.
ARP jest więc procedurą, która jest szczególnie polecana w przypadku natychmiastowych implantacji oraz w sytuacji kiedy grubość blaszki przedsionkowej jest w granicach 0,6 – 1mm. Znacznie zwiększy to przewidywalność resoprcji kości w okresie gojenia, co jest bardzo ważne w wyżej wymienionych przypadkach. Jest to również metoda przyspieszenia wykonana finalnej pracy z niemal 90% przypadków. Do minusów – koszt oraz inwazyjność, szczególnie w sytuacji kiedy konieczna jest dwukrotna augmentacja. Warto też pamiętać, że w przypadku wykorzystania ksenograftu, tak wygojona kość ma gorsze właściwości od naturalnie wygojonej kości własnej (głównie przez cząsteczki ksenograftu, które niecałkowicie resorbują się z czasem.

Abstrakt  – https://journals.sagepub.com/doi/full/10.1177/0022034520905660

Lee, J.-H., Kim, D.-H., Jeong, S.-N., & Choi, S.-H. (2018). Detection and diagnosis of dental caries using a deep learning-based convolutional neural network algorithm. Journal of Dentistry.

doi:10.1016/j.jdent.2018.07.015 

 

Ostatnie dzisiejsze badanie to coś zupełnie nowego i trochę oderwanego od codzienności w gabinecie stomatologicznym. Jednocześnie pokazuje, jak ogromne możliwości wsparcia medycyny (a w tym przypadku – stomatologii) drzemią w nowoczesnych technologiach.

Mianowicie, chodzi o wykrywanie i diagnostykę próchnicy za pomocą samouczącej się konwolucyjnej sieci neuronowej. Sama próchnica jest czymś, co jest bardzo powszechne – w Polsce blisko 98% osób ma problem z próchnicą. Pomimo tego, diagnostyka próchnicy nie zmieniła się w znacząco w ostatnich latach, może poza lepszą rozdzielczością zdjęć RTG. Szczególne trudności diagnostyczne są w przypadku głębokich bruzd, ciasnych stycznych oraz próchnicy wtórnej – zwykle są one wykrywane dopiero na bardziej zaawansowanym etapie.

Dodatkowo w większości przypadków, skuteczność wykorzystania obecnie dostępnych narzędzi diagnostycznych jest zależna głównie od doświadczenia operatora.

W tym badaniu zastosowano konwolucyjne sieci neuronowe, które są wykorzystywane i świetnie sprawdzają się m.in. w rozpoznawaniu twarzy, obiektów i aktywności, w śledzeniu, trójwymiarowym mapowaniu oraz lokalizacji. W innych działkach medycyny są wykorzystywane m.in. w wykrywaniu retinopatii cukrzycowej, raka skóry czy gruźlicy płuc z bardzo dobrymi efektami.

W badaniu wybrano 3000 zdjęć punktowych różnych zębów, które najpierw były oceniane przez 4 doświadczonych stomatologów pod kątem obecności próchnicy. W przypadku trzonowców początkowa dokładność wynosiła 88%, czułość 92,3%, a w miarę uczenia się algorytmu dokładność osiągnęła 91%. Dla przedtrzonowców były to odpowiednio 89% dokładność, 84% czułość, a pod koniec uczenia się algorytmu dokładność wyniosła 92%.

Dla porównania, z badań czułość wykrywania próchnicy przez stomatologów waha się między 19 a 92% dla powierzchni okluzyjnych i 38 do 94% dla powierzchni stycznych, w zależności od lekarza. Dodatkowo, szacuje się, że w około 20% przypadków błędnie kwalifikuje się zdrowy ząb jako zaatakowany przez próchnicę.

Jest to bardzo obiecująca metoda, która może być w przyszłości wykorzystana do jeszcze lepszej i dokładniejszej diagnostyki wczesnych zmian próchnicowych.

Od siebie dodam, że autorzy podkreślają bardzo małą próbę zdjęć do nauki algorytmu (im większa próba, tym dokładniejsze wyniki). Dodatkowo, próbą kontrolną była ocena tych samych zdjęć przez stomatologów, co też nie jest w 100% dokładną metodą. W przypadku wykorzystania sieci neuronowej przystosowanej do tego typu celu, np. do rutynowego analizowania i opisywania/oznaczania wszystkich wykonywanych zdjęć RTG, może znacząco polepszyć wczesne wykrywanie próchnicy. Może to być zarówno wdrożone na poziomie oprogramowania do wykonywania zdjęć RTG, jak i programów CRM do obsługi gabinetów.

 

Abstrakt – https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0300571218302252?via%3Dihub

 

 

Powrót do listy Branżowych Przeglądów Nauki

Masz pytania? Napisz do mnie kontakt@tomaszlukasik.pl

Zapraszam też na moje szkolenia z chirurgii stomatologicznej i planowania leczenia – sprawdź TUTAJ