W dzisiejszym poście z racji znacznego zainteresowania tematem, opiszę jak wyglądają początki pracy stomatologa – okres po stażu, szukanie pracy, szkolenia, wdrażanie nowych procedur, specjalizacja, budowa wizerunku i wiele innych.
To od czego chciałbym zacząć, to właściwie jedna z najistotniejszych kwestii, czyli czym się chcemy zająć. Bardzo ważne jest ukierunkowanie się na wąską dziedzinę. Ja miałem tutaj to szczęście, że od początku studiów wiedziałem co mi się podoba (chirurgia) i nie trafiłem po drodze na większe wątpliwości. Jednak często na studiach nie jesteśmy pewni co nam się tak naprawdę podoba, w dużej mierze dlatego, że nie mamy do czynienia z nowoczesną stomatologią. Dlatego dobry i przydatny jest staż (więc cieszcie się, że go przywrócili ), bo tam zetkniemy się z realiami tego, jak wygląda praca stomatologa.
Na stażu oczywiście kolejny dylemat – czy iść do gabinetu na fundusz (dużo pacjentów, zwykle niższe standardy), czy do prywatnego (high-endowa stomatologia, niestety często mało pacjentów). Tutaj do dzisiaj nie wiem co jest lepsze. W gabinecie funduszowym wyrobimy sobie lepszy fach w ręku z racji ilości przyjętych pacjentów, jednak nie zawsze będą to dobre nawyki. Z kolei w gabinecie prywatnym, może nam brakować trochę doświadczenia, ale dzięki pracy z nowoczesnymi technikami i materiałami, to łatwiej zdecydować co nam się naprawdę w stomatologii podoba. I to ostatnie, nie wiem czy nie jest najważniejsze w całym stażu. No chyba, że komuś się nic nie spodoba, ale to już gorsza sytuacja
Ja po stażu utwierdziłem się w chirurgii, upewniłem się też, że nie lubię endodoncji (od stażu nie robiłem ani jednej kanałówki i moje chirurgiczne „ja” czuje się z tym bardzo dobrze).
Więc jak już wiemy na czym chcemy się skupić, to jesteśmy na dobrej drodze. Dlaczego jest to takie ważne? Bo trzeba się szkolić, a to niestety kosztuje. Dużo. Można się szkolić ze wszystkiego, ale to jest według mnie przepalanie pieniędzy, bo większości z tego nie wykorzystamy ani nie wprowadzimy. Co więcej, aby robić swoje coraz lepiej, trzeba robić to cały czas. Więc im bardziej się rozdrobnimy, tym dłużej zajmie nam wyjście na wysoki poziom w tym co robimy. Wiadomo, że prawie każdy na początku będzie robić wypełnienia (warto też podkreślić, że wypełnienia, które robi się na początku, a to co robią najlepsi stomatolodzy estetyczni, to jest przepaść). Starajmy się jednak jak najszybciej zawężać to co robimy, do tego co lubimy, bo nie ma nic gorszego, niż nie chcieć chodzić do pracy. A na to dodatkowo wpływa kilka czynników, które warto wziąć pod uwagę przy wyborze pracy.
Jeśli o wybór pracy chodzi, to warto zatrudnić się na początku w więcej niż jednym miejscu. Dobrze celować w jeden gabinet wyłącznie prywatny, ale też żeby w którejś pracy przyjmować też na NFZ. Fundusz pozwala nie tylko poznać jak wygląda obraz stomatologii, jaki widzi większość pacjentów, ale też i pomóc wielu pacjentom w potrzebie (bardzo sobie cenię niektóre związane z tym doświadczenia). Paradoksalnie, pacjenci funduszowi, pomimo gorszych warunków w jakich są przyjmowani, są bardziej wdzięczni. Znajać realia NFZ, będziemy wiedzieli czego się boją pacjenci, więc łatwiej będzie ich zrozumieć i przyjmować lepiej. Zdobędziemy też doświadczenie.
❗️Jak kwestia zarobków? Na pewno pracować na kontrakt na %. Nie dać się wrobić w umowę o pracę, bo potem przy przejściu na kontrakt jest problem z mniejszą składką ZUS (ja się tak niestety w to wkopałem, traci się na tym 14 tys. zł w przeciągu 2 lat. Boli ).
Procent jest bardzo różny – waha się od 20 – 50%. Im wyższe ceny w gabinecie, tym mniejszy %. Realnie warto szukać czegoś w zakresie 30-40%. 40% to już naprawdę fajna stawka. Warto zwrócić uwagę, co zapewnia gabinet, a co musi zapewnić lekarz – czasami lekarz też płaci % koszt niektórych materiałów.
Ważne jest też to, żeby już na samym początku dokładnie wyjaśnić sobie zakres obowiązków, żeby nie być wykorzystywanym do wszystkiego, bo potem ciężko się z takich rzeczy wykręcić. Dopytać się o zasady urlopu i aby ustalić jasno, że to gabinet jest odpowiedzialny za umawianie pacjentów i sprawdzić, czy ci pacjenci są. Warto szukać gabinetu, który potwierdza pacjentów. Nic tak nie frustruje, jak 3. godzina siedzenia w gabinecie, bo kolejny pacjent z rzędu nie przyszedł na wizytę. Inna sprawa, że z tego co słyszałem, to czasami pracodawca wymaga, aby siedzieć i czekać nawet jak pacjenci nie są zapisani, „bo może ktoś przyjdzie”. Pamiętajcie, że przy kontrakcie jesteśmy zatrudniani od obrotu, a nie na godziny. Można grzecznie powiedzieć pracodawcy w takiej sytuacji, że owszem, możemy posiedzieć, ale że w takim razie niech takie siedzenie będzie liczone jako dyżur i płatne od godziny. Ważną rzeczą jest również to, aby pracodawca pozwalał się rozwijać.
❗️Jednak zobowiązania działają w dwie strony – ważna jest POKORA i świadomość tego, że zaraz po stażu prawie nic nie umiemy. Warto też iść czasem pracodawcy na rękę – wziąć dodatkowe godziny, zastąpić kogoś w czasie jego urlopu, w miarę możliwości jednak brać tych pacjentów bólowych. Jeśli w którejś pracy z kolei nie możemy się dogadać z ludźmi, to może faktycznie coś z nami jest nie tak.
Cholernie ważną rzeczą jest atmosfera w pracy. W obu moich obecnych pracach idąc do pracy, faktycznie lubię te osoby, z którymi tam siedzę. Można sobie pogadać, pożartować, nie ma nerwowej atmosfery. Nic tak nie rujnuje psychiki, jak zła atmosfera w pracy. Jeśli tylko na coś takiego traficie, to uciekajcie z takiego miejsca jak najszybciej!
❗️Ważne też jest żeby zrozumieć to, że z asystentką stanowi się zespół. To nie jest nasza podwładna! Uwierzcie, że dobra asystentka to skarb, o który trzeba dbać i o niego walczyć (niektórzy coś o tym wiedzą, prawda Zuz? ). Stanowiąc zgrany, dwuosobowy zespół, praca nie tylko idzie gładko, ale też sprawia dużo więcej przyjemności.
Początek pracy w stomatologii to czas inwestycji. Inwestycji w siebie. Zarówno pod kątem czasu (lepiej zarabiać mniej, ale mieć więcej czasu na zabiegi, ale dzięki temu je dopracowywać i za każdym razem robić coraz lepiej), szkoleń, jak i czasu poświęconego na czytanie i budowanie swojego wizerunku w sieci.
Ważne jest to, żeby odpowiednio sobie dobierać szkolenia i wprowadzać je od razu w życie. Najgorsze co można zrobić, to wydać kasę na szkolenie i potem nic z tego nie wyciągnąć. Dlatego dobierać szkolenia pod swój poziom – np. nie iść od razu na zaawansowany kurs chirurgii, tylko zacząć od podstaw. Pierwszy zabieg po kursie, można nawet zrobić pacjentowi za darmo lub z dużym rabatem. Nie zarobi się na nim, ale przynajmniej zacznie się je wykonywać, a z tym dużo osób ma problemy. Odpowiednio kwalifikować sobie pacjentów do nowych zabiegów – zaczynać od prostych przypadków. Praca w powiększeniu tez dużo ułatwia – na początku jednak ciężko zainwestować w lupy z górnej półki (bo to ceny podchodzące pod 10 tys zł). Ja dzięki znajomemu poznanemu na szkoleniu za granicą, udało mi się sprowadzić naprawdę dobre lupy w niskiej cenie (jak ktoś chce, to napiszcie do mnie, to powiem więcej na ten temat).
Warto też wcześniej się wspomóc filmikami z zabiegów, jest mnóstwo fajnych przypadków na różnych grupach na facebooku, często z pełną dokumentacją fotograficzną. Jak czegoś nie rozumiemy z nich – warto pytać – zamieszczający chętnie odpisują Z takich grup polecam między innymi Restorative Implant Practice Excelence, Style Italiano, Apical View, Success Stairs, Perio & Implants International Study Club.
❗️Ze szkoleń na dzień dzisiejszy osoby, które mogę osobiście polecić jeśli chodzi o szkolenia (podam tylko polskich szkolących):
🔸Zachowawcza: Maciek Czerwiński, Dorota Stankowska, Artur Sienkiewicz
🔸Chirurgia: Przemysław Stankowski, Radosław Jadach, Maciej Michalak
🔸Komunikacja z pacjentem: Michał Katarzyński, Kamil Kuczewski
Wybór szkoleń jest ciężki. Ja zwykle doradzam się moich guru w dziedzinach, które mnie interesują – podsyłam programy szkoleń/wykładowców i pytam ich o opinię. Ostatnio pisałem kilka recenzji szkoleń na których byłem, zawsze to może trochę pomoże, ale to też zaledwie kropla w morzu szkoleń. Nie ma tutaj złotego środka – trzeba pytać innych, opinie w internecie też nie zawsze są wiarygodne. Dobrym wyznacznikiem jest to, ilu innych stomatologów interesuje się tym co prowadzący kurs zamieszcza. Zwykle jeśli ktoś jest dobrym specjalistą, to inni stomatolodzy się go trzymają
W gabinetach o bardzo wysokiej renomie, ciężko jest wprowadzać zabiegi, w których się jeszcze nie ma dużego doświadczenia, a co dopiero nowe. Ja miałem z tym na początku problem, pracując w gabinecie ocenianym jako jeden z najlepszych w Polsce. Niestety, ale wymagania pacjentów są w takich gabinetach często wręcz kosmiczne i ciężko jest sprostać takim wymaganiom bez dużego doświadczenia i umiejętności manualnych. Dlatego praktycznie powrót do domu to dalej była (i czasem dalej jest) praca, ciągłe doszkalanie się, doczytywanie. No i sporo stresu. Tutaj warto dobrać tempo takich zmian do swojego charakteru, żeby po prostu nie złapać depresji czy wypalenia zawodowego (o ile to nie jedno i to samo w tym przypadku).
Skąd wiedzieć, że jest się na dobrej drodze, że nie robi jakiejś kichy? Pierwszy wyznacznik – zadowolenie pacjentów. Drugi wyznacznik – czy inni lekarze, uważani za dobrych specjalistów, robią podobnie. Trzeci, najważniejszy według mnie wyznacznik – rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Na kursach niedołączną częścią są rozmowy w kuluarach Podpytać, porozmawiać, omówić. Fajną opcją jest tak, jak np. po kursie u Przemka Stankowskiego, zamknięte grupy dla kursantów, gdzie można omawiać swoje wątpliwości, gdzie inni doradzą, podzielą się radą itd. Można w takich miejscach omówić ciężkie przypadki, rozwiać wątpliwości.
Ciężkim, kontrowersyjnym tematem jest kwestia specjalizacji. Ja specjalizacji obecnie nie mam. Wprawdzie zastanawiam się nad specjalizacją, ale tylko jeśli nie zajmowałaby mi ona zbyt dużo godzin w tygodniu. Dlaczego? Ponieważ robiłbym ją tylko dla siebie, po jej zrobieniu w żaden sposób nie rozszerzyłbym zakresu wykonywanych przez siebie zabiegów. Pomijając posuchę jeśli chodzi o miejsca specjalizacyjne i pracę za darmo na wolontariacie, to często na specjalizacji pierwsze miesiące jest się wykorzystywanym do czarnej roboty. Rozmawiałem z wieloma znajomymi po specce i niestety część z nich żałuje tego czasu. Miałem już dziesiątki pacjentów, u których musiałem poprawiać leczenie po osobach ze specjalizacją. Od tego momentu przestałem traktować specjalizacji jako informacji, że ktoś jest „pro”. Najlepszym wyznacznikiem są zadowoleni pacjenci. Dużo bardziej wartościowe są niektóre zagraniczne kursy Master, które faktycznie uczą wielu nowych umiejętności i porządkują to co już umiemy. Minus jest taki, że są drogie, dodatkowo nie są (jak na razie) traktowane na równi ze specjalizacją. Z drugiej strony w kwestii ceny, to zastanawiam się czy w czasie robienia specjalizacji (darmowej przecież) w Polsce, to czy nie zarobiłoby się więcej, pracując w tym czasie (zagraniczne kursy Mastera są zwykle weekendowe, więc można normalnie pracować).
Więc pozostawiam do decyzji własnej kwestię robienia specjalizacji. Fajnie ją mieć, jak ktoś ma okazję, to warto. Nie uważam jednak, żeby zasłużenie były tak gloryfikowane, jak to często się obecnie napotyka.
Na koniec zostawiłem temat budowania wizerunku w sieci. W dzisiejszych czasach, trzeba mieć świadomość, że zanim pacjent to nas przyjdzie, sprawdzi w internecie co o nas piszą i kim w ogóle jesteśmy. Warto więc zadbać, żeby być ekspertem nie tylko w gabinecie, ale również w sieci.
Obecnie najważniejsze portale jakie nas interesują, to Znany Lekarz i abcZdrowie. Największe zasięgi, najwięcej odwiedzin, pozostałe można tak naprawdę pominąć. Dlatego na Znanym Lekarzu, trzeba zacząć od uzupełnienia w całości swojego profilu i proszenia swoich pacjentów o wystawienie opinii. Jeśli chodzi o profil płatny, to aktualnie nie korzystam, jest to jak dla mnie rozwiązanie obecnie zbyt kosztowne. Bardziej opłaca się, jeśli ktoś prowadzi własny gabinet.
Na abcZdrowie, to przede wszystkim odpowiedzi na pytania pacjentów. Jest to czasochłonne, ale jednocześnie można się dowiedzieć z jakimi problemami zgłaszać się mogą pacjenci, a przekrój jest naprawdę niezły. Warto ustalić sobie zasadę odpowiadania na wszystkie pytania. Jeśli czegoś nie wiemy – siadamy, czytamy, sprawdzamy aktualne badania naukowe (tutaj głównie posiłkuję się pubmedem). Warto też sprawdzać czasem odpowiedzi innych lekarzy, tutaj również można się czegoś dowiedzieć (fajnie czasami widać różnicę w odpowiedziach w zależności od tego, czym dany lekarz się zajmuje).
Kolejna kwestia – media społecznościowe, a przede wszystkim facebook. Jeśli nasz profil jest publiczny, to pamiętajcie, że pacjent też może na niego wejść (i pewnie to zrobi). Gorzej jak zobaczy np. zdjęcia z imprez, czy jakieś inne niestosowne – należy przefiltrować swoje zdjęcia. Wpisać w google swoje imię i nazwisko i zobaczyć gdzie się wyświetla i skorygować swoje dane.
Można też pójść krok dalej – założyć stronę na facebooku, profil na instagramie, snapchata (w zależności do tego w czym czujemy się dobrze). Warto się jednak dobrze zastanowić, ponieważ jest to czasochłonne i wymaga od nas niemałego poświęcenia.
Co w przypadku jeśli mamy problem z finansami na szkolenia? Pierwsza sprawa, można spróbować z dotacjami na szkolenia. Z tego co ostatnio mi się gdzieś przewinęło, znowu ma być pula środków z Unii na szkolenia. Druga sprawa – pracować więcej. Niestety. Początek pracy stomatologa to mało życia osobistego Dwunastki, to nic dziwnego. Czasem też i praca w weekendy. Ale dzięki temu unikniemy kredytów, szybciej zaczniemy zarabiać więcej, pracując mniej – trzeba to traktować jako inwestycję Można też spróbować porozmawiać z organizującymi szkolenia. Wyjaśnić swoją sytuację i być może np. zaoferować pomoc przy organizacji. Nie zawsze jest taka możliwość, ale kto nie próbuje ten się nie dowie. Czasami można dostać dobrą cenę poprzez niektóre organizacje, np. jest wiele szkoleń, na które członkowie Klubu Be Active Dentist dostają zniżki.
🔸Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, piszcie śmiało. Jeśli chociaż jedna rzecz z mojego artykułu była dla was przydatna, to odwdzięczcie się proszę udostępniając go dalej